niedziela, 27 maja 2012

skamielina 2012-05-27

Z uwagi na fakt, iż lubię pakować ludzi do pralki i szlifować im gust muzyczny, będę tu wrzucał różne skamielinowe łakocie, na przykład cotygodniowe playlisty.

2012-05-27

GIN LADY - REBIRTH
GIN LADY - GET IT ON
GIN LADY - THE REST
GIN LADY - BLOODSUCKIN' BABIES
BABY WOODROSE - DOWN TO THE BOTTOM
BABY WOODRSOE - DANDELION
BABY WOODROSE - JUST A RIDE
BABY WOODROSE - LOVE LIKE A FLOWER
BALAM - SOUL SCOUR
SAINT VITUS - DEPENDENCE
HIGH ON FIRE - ROMULUS AND REMUS
HIGH ON FIRE - WARHORN

podstawa petryfikacji:


BONGZILLA - GREENTHUMB
BONGZILLA - STONE A PIG
BONGZILLA - SUNSHINE GREEN
BONGZILLA - TRINITY (GIGGLE BUSH)
BONGZILLA - GATEWAY

BONG - TREES, GRASS AND STONES

A na dobranoc zabieram się za dopiero co wyjęte z koperty Reino Ermitano. Myślałem, że wytwórnie albo już całkiem odpuściły sobie wysyłkę promówek na cd, albo dały sobie spokój ze mną. A tu proszę...

Miłej!

piątek, 25 maja 2012

wszechzaoranie

Termin "wszechzaoranie" wprowadzam w celu opisania fuzji dwóch uczuć. Pierwsze to niemoc wobec atakującego ze wszystkich stron człowieczego badziewiolubstwa. Drugim jest satysfakcja z posiadania własnego zdania i idącej za tym możliwości odrzucenia wszystkiego, za czym plebs gania z pianą na pysku. A biega za własnym łajnem niestety.

Dziś dowiedziałem się, że jest coś takiego jak blogi o modzie i że mogą one być bardzo popularne, wręcz opiniotwórcze. To czyni je cennymi na tyle, że autorki współpracują z firmami odzieżowymi i robią dla nich coś z pogranicza recenzji i promocji. Ryzykowny temat, bo przecież nic nie robi danej marce lepiej niż wyzyskiwanie i darmowa reklama. Wtedy Iks nie płaci Igrekowi, a jak Igrek jest bystry i mściwy, publikuje antyreklamę, która niby Iksowi gówno zrobi, ale jednak ktoś tam to przeczyta i od razu powstaje wrzawa w internecie. Sprawy nie można bagatelizować, bo gdy "Przekrój"  opisze wszystko w ramach tematu numeru, będzie już całkiem na poważnie.

To że im większa firma, tym mniejsze szanse na godziwe traktowanie, jest smutnym standardem panujacym od dawna. Pewnie dopóki nie wydarzy się coś ważnego, np. koniec świata, grube ryby nad maluczkimi rozczulać się nie będą. Nie ma za bardzo o czym dyskutować, można zaorać temat i żyć tak, by przed gigantami pochylać się jak najrzadziej.

Wszechzaoranie pojawiło się w moim sercu, gdy przejrzałem radosną twórczość rzekomo poszkodowanej blogerki. Torebeczki, kokardeczki, pizdryki, wywiadziki i wycieczki, do tego jakieś astronomiczne kwoty wydawane na ciuchy lub kosmetyki. Jak to możliwe, że coś takiego staje się popularne? Nie wiem... tzn wiem, ale wcale się dobrze z tym nie czuję. Pewnie sporej części czytelniczek "bloga o modzie" nigdy nie będzie stać na taki tryb życia i pozostaną beznadziejnie zapatrzone w tę, która pływa w luksusach. Coś na kształt służki, która po kryjomu wącha płaszcz nowego amanta swojej łajdaczącej się Pani. Już kilka razy dostawała baty za podbieranie pudru, ale przecież gdy we własnym życiu nie można znaleźć nic ciekawego, trzeba się fascynować cudzym. Nieważne, że grozi to poniżeniem ostatecznym.

'cause every cd out by our labels has a different style, different kind of sound. Ok?


Często jestem pytany o to, na czym polega szukanie wytwórni i nawet lubię o tym opowiadać. Jak już wydamy z kapelą "Doom for the Black Sun" własnym nakładem i będziemy mieć cały labelowy temat w głębokim poważaniu, chętnie opiszę całe zjawisko od początku do końca. Teraz proponuję mały przedsmak.

Kilka dni temu skontaktowała się z nami przedstawicielka dwóch włoskich wytwórni, których nikt nie zna. Zapytała się, czy nie szukamy wydawcy, na co oczywiście odpowiedziałem, że tak i poprosiłem o szczegóły. Czerwona lampka zaświeciła się, gdy w kolejnym mailu Włoszka napisała tak:

Well, what type of label are you searching?

Pomyślałem, że może jest nowa w branży i grzecznie opisałem skromne majorowe wymogi. Odpowiedź padła zadziwiająco szybko, a oto jej fragment:

in this case, your case, for example,
you can record your future album in poland, 
and then we can make mixing and mastering in "our style", 'cause every cd out by our labels has a different style, different kind of sound. Ok?

Potem jest o fragment o tym, że kapela pokrywa w całości koszty sesji nagraniowej, a produkcję płyt już tylko częściowo. Nabzdyczone ego domeliusa właśnie obmyśla finezyjny sposób na zaprzepaszczenie tej życiowej szansy.

Własne brzmienie? komutopotrzebne