wtorek, 28 maja 2013

ŚWIEŻE PRANIE: ORCHID - THE MOUTHS OF MADNESS

U Orchid bez zmian. Wciąż pobożnie naśladują Mesyjasza Zagłady, czyli rżną z Sabatów na potęgę. Idzie im lepiej niż japońskim nastolatkom w graniu na konsolach. Coś tam w międzyczasie wspominali o szerszych horyzontach muzycznych, ale na razie takowych nie stwierdzono. 

Debiut Amerykanów stał się najlepszym albumem Black Sabbath po 1978 r. "Gęby Szaleństwa" łapią się na drugie miejsce w rankingu. Niebawem skrajny brak oryginalności Orchid może działać na nas jak krem sułtański na dziewczyny do wzięcia, ale póki co zabawa jest przednia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz